Ładowarka teleskopowa - wózek jezdniowy specjalizowany ze zmiennym wysięgiem czy wielozadaniowy nośnik osprzętu?
W dzisiejszym wpisie pochylę się nad problematyczną kwestią klasyfikacji ładowarek teleskopowych. Czy ładowarka teleskopowa powinna być traktowana jako wózek specjalizowany ze zmiennym wysięgiem czy jako wielozadaniowy nośnik osprzętu? Jak się okazuje odpowiedź na to pytanie może nie być jednoznaczna.
Przestrzeganie prawa przez obywateli ma stanowić gwarancję prawidłowego funkcjonowania państwa. Jednak stosowanie się do przepisów, ustaw i rozporządzeń może okazać się w pewnych sytuacjach problematyczne, zwłaszcza jeśli zagłębimy się w ich treść i odniesiemy do już istniejących zapisów polskiego prawa. Myślę tutaj chociażby o pewnych paradoksach związanych z zakresem poszczególnych uprawnień czy kwalifikacji urządzeń technicznych, o których pisałem we wcześniejszych postach - patrz: (http://wozek-instruktor.blogspot.com/2015/11/absurdy-w-polskich-przepisach-i.html).
Od tamtego momentu zaszły spore zmiany. A to m.in. za sprawą Rozporządzenia Ministra Rozwoju z dnia 29 lipca 2020 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych. Najnowsza regulacja stanowi próbę rozwiązania problemu zakwalifikowania danego urządzenia jako wózek specjalizowany ze zmiennym wysięgiem bądź jako wielozadaniowy nośnik osprzętu. Czy ustawodawcy udało się to osiągnąć? Zobaczmy.
Ładowarka teleskopowa na budowie - problemy z kwalifikacją urządzenia
Jakiś czas temu pracowałem jako Inspektor BHP na budowie. Każdy podwykonawca miał obowiązek dostarczyć zgodnie z wymogami prawnymi dokumenty dotyczące uprawnień operatorów, badań, wykorzystywanych urządzeń i maszyn. Jeden z podwykonawców dostarczył mi dokumentację dotyczącą wózka jezdniowego specjalizowanego ze zmiennym wysięgiem. Zgodnie z obowiązującą procedurą sprawdziłem ważność decyzji dopuszczającej urządzeie do eksploatacji wydanej przez UDT, zapisy z aktualnego przeglądu wykonanego przez konserwatora oraz uprawnienia operatora w zakresie danej kategorii wydane przez Urząd Dozoru Technicznego. Wszystko zgodnie z przepisami, ale jak się okazuje tylko pozornie…
Pewnego dnia na budowie pojawił się inspektor pracy, który uznał, że osoba obsługująca omawiane urządzenie nie posiada niezbędnych uprawnień do jego obsługi. Jak to? Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Gospodarki z dnia 20 września 2001 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych osoba pracująca na terenie budowy powinna posiadać uprawnienia do obsługi wielozadaniowego nośnika osprzętu, którym według inspektora pracy była opisywana maszyna. Urządzenie to wykorzystywało różny osprzęt (łyżka, widły, kosz do podnoszenia ludzi), co zostało oczywiście przewidziane przez producenta. Mieliśmy do czynienia z paradoksalną sytuacją- osoba pracująca tym urządzeniem, posiadająca uprawnienia UDT, mogła go obsługiwać jako wózek jezdniowy poza terenem budowy, ale kiedy wjeżdżała na teren budowy, traciła uprawnienia. Czy można zarzucić coś inspektorowi pracy? Zgodnie z literą prawa – nie, jego obowiązkiem była kontrola przestrzegania prawa, a nie analiza logiczna zapisów prawnych.
W tej sytuacji pojawia się jeszcze jeden problem. Co z konserwacją urządzenia i dozorem technicznym? Jaką moc prawną ma decyzja UDT w momencie, kiedy urządzenie wjeżdża na budowę? Przestaje obowiązywać? A może jedna ładowarka raz jest wózkiem jezdniowym specjalizowanym ze zmiennym wysięgiem a raz wielozadaniowym nośnikiem osprzętu?
W takiej sytuacji z pomocą przychodzi rozporządzenie z dnia 29 lipca 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych. W załączniku nr 1 do rozporządzenia „MASZYNY I URZĄDZENIA TECHNICZNE STOSOWANE PRZY ROBOTACH ZIEMNYCH, BUDOWLANYCH I DROGOWYCH, DO OBSŁUGI KTÓRYCH WYMAGANE JEST ODBYCIE SZKOLENIA I UZYSKANIE POZYTYWNEGO WYNIKU ZE SPRAWDZIANU” pojawia się zapis:
„Wielozadaniowych nośników osprzętów nie stanowią wózki jezdniowe podnośnikowe z mechanicznym napędem podnoszenia, o których mowa w przepisach wydanych na podstawie art. 5 ust. 2 ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o dozorze technicznym (Dz. U. z 2019 r. poz. 667, z późn. zm.).”
Kiedy więc zgłosimy maszynę do UDT, uzyskamy numer rejestracyjny oraz decyzję, że posiadamy wózek specjalizowany ze zmiennym wysięgiem, którego nie możemy traktować jako wielozadaniowego nośnika osprzętu, powinniśmy mieć problem rozwiązany.
Możliwa jest jednak jeszcze jedna kłopotliwa sytuacja. Ktoś może kupić ładowarkę teleskopową i potraktować ją jako wielozadaniowy nośnik osprzętu, którego nie musimy przecież zgłaszać do UDT. Operator w takiej sytuacji będzie posiadał uprawnienia wydane przez firmę akredytowaną przez Instytut Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego Łukasiewicz, a właściciel odnotuje pewne oszczędności, co będzie skutkiem braku opłat związanych z działaniami UDT oraz przeglądami konserwatorskimi urządzenia. Jednak istnieje pewne ryzyko, że w razie wystąpienia wypadku, ktoś może uznać, że dana ładowarka to nie wielozadaniowy nośnik osprzętu, a wózek specjalizowany. Zauważmy, że w dalszym ciągu nie ma zapisu, który precyzowałby które urządzenie należy zaliczyć do wielozadaniowych nośników osprzętu, a które do wózków specjalizowanych. Istnieją wprawdzie normy przedmiotowe, ale interpretacja ich jest dość dowolna i niekoniecznie obowiązkowa.
Uważam, że zmiana, którą wprowadza nowe rozporządzenie, zdecydowanie stanowi krok w dobrym kierunku. Nie prowadzi jednak do definitywnego rozwiązania problemu.
Na koniec mała rada dla wszystkich, którzy znajdą się w podobnej sytuacji. Najlepiej wybrać opcję ze zgłoszeniem urządzenia do UDT. Jeśli maszyna zostanie zarejestrowana, mamy problem z głowy. Podobnie zresztą w przypadku odmowy rejestracji urządzenia przez UDT – oczywiście, jeśli taką odmowę mamy na piśmie. Najgorsze co możemy zrobić, to dokonać samodzielnej interpretacji sytuacji. Może się bowiem okazać, że odpowiednie urzędy dokonają całkowicie innej oceny w sytuacji kryzysowej.